"Ścieżka ocalenia" to trzecia część serii Antilia napisana przez polską autorkę Ewę Seno, która wykreowała świat na granicy szarej rzeczywistości i zupełnie odległych światów, które łączą się, tworząc niezwykłą historię pełną zagadek. Cóż, muszę przyznać, że pozycja ta była przeze mnie bardzo wyczekiwana, bowiem zapoznałem się już z pierwszą i drugą częścią, a po prostu nie znoszę niedokończonych serii. Jak wiadomo,
(...)
często bywa tak, że pozycje wchodzące w skład cyklu są zupełnie odmienne. Czasami jeden tom jest arcydziełem, zaś o drugim chcielibyśmy zapomnieć. W przypadku serii Antilia nie było inaczej. Po lekturze pierwszego tomu miałem mieszane uczucia, bowiem motyw miłości mocno uwidoczniony w pozycji zaczął dominować bardziej niż obecna magia czy przygody w innym wymiarze. Natomiast "Cena odwagi", druga część, znacznie się ustabilizowała, idąc w kierunku przygód głównej bohaterki, a nie miłości, co zadziałało na korzyść książki. A więc czy moje rosnące oczekiwania zostały zaspokojone w "Ścieżce ocalenia"?
Po pierwsze muszę przyznać, że sam widok książki przyprawił mnie o dreszcze, bowiem jest ona naprawdę pokaźnych rozmiarów i obawiałem się, że jeśli będzie to kontynuacja interesującej serii w stylu paranormal romance, to nie dotrwam do końca, bo po prostu tego nie zniosę. Cóż, zawsze zastanawia mnie to, czemu autorzy wplatają miłość w tak dużych ilościach do książki, kiedy fabuła i akcja są o wiele bardziej intrygujące i wciągające, a czytelnik zamiast przeżywać dalej przygodę w świecie zaczarowanych istot, towarzyszy niezdecydowanemu uczuciu, które wręcz irytuje. Wtedy powieść znacznie traci na znaczeniu, bynajmniej w moim odczuciu, gdyż czytałem wiele książek, w których miłość była wyraźnie przedstawiona, aczkolwiek nie wchodziła w paradę biegnącej fabule i czytanie o niej nie zajmowało 200 stron książki. Rozumiem, że niektórzy lubią czytać o miłości w tak zawiłej sytuacji, ale w moim przypadku działa to odpychająco. Tak zdarzyło się w "Tatuażu z lilią", który mimo niezwykłej historii wplątanej w wir teraźniejszości i fantastyki trochę mnie znudził przedstawionymi uczuciami głównej bohaterki. Dlatego też bardzo obawiałem się o przygody Niny w ostatnim tomie, jednak moje oczekiwania, dzięki Bogu, się sprawdziły. Już od samego początku, gdy powoli wgłębiałem się w kontynuację powieści, poczułem, że jest ona znacznie inna, różni się od swoich towarzyszek w dużym stopniu. Sama postać głównej bohaterki, która wcześniej przez niezdecydowanie działała mi na nerwy, teraz przeszła ogromną metamorfozę. Stała się odważna, pewna siebie i przede wszystkim zdecydowana. Nina(bądź Antilia) stała się prawdziwą przywódczynią z krwi i kości, która działa, działa i jeszcze raz działa, a nie ślęczy na łóżku i płacze, bo nie wie, co ma zrobić. W "Ścieżce ocalenia" mamy prawdziwą okazję towarzyszyć Antilii, kiedy ta jest w ciąży i śledzić jej uczucia oraz przemyślenia. To bardzo duże zaskoczenie, bo jeszcze nigdy w książce nie spotkałem się z taką sytuacją, gdy kobieta w stanie błogosławionym ma walczyć ze złem. Byłem bardzo ciekaw jak autorka pogodziła te dwie rzeczy i znów mnie zamurowało pomysłowością oraz niesamowitym wyczuciem fabuły. Widać, że Ewa Seno bardzo się postarała i obmyśliła szczegółowo każdy element, by potem zasypać czytelnika lawiną intryg i uwięzić go w gęstej akcji. Cóż, mogłoby się wydawać, że co za dużo, to nie zdrowo, jednak w moim przypadku było tak, iż po prostu chłonąłem dokładnie wszystko, co autorka podała mi jak na talerzu i wciąż było mi mało. Najgorszym problemem był dla mnie brak czasu, więc czasami czytałem pozycję na raty i bardzo tego żałowałem, bo chciałem ją "pożreć" od razu. "Ścieżkę ocalenia" spokojnie więc można porównać do ruchomych piasków, jak raz spróbujesz do niej wejść, ona wciągnie cię całego i wypuści z objęć dopiero na koniec. Cóż, przyznaję, że miałem do tej książki ogromne wymagania, bo ogólny pomysł na historię bardzo mi się spodobał, ale czegoś takiego się nie spodziewałem. Z ciekawości zacząłem zaznaczać te sytuacje, które po prostu przypadły mi do gustu i dokładnie jest ich aż 20. Każda sytuacja, którą Nina zbliżała się do wyzwolenia świata od zła, miała niezwykły urok i przede wszystkim pomysł, które wabią czytelników jak światło ćmę. A zakończenie to według mnie idealne zwieńczenie całej historii w tak niezwykły sposób, że naprawdę chylę czoła autorce, która sprawiła, iż poczułem, że seria tą, a przede wszystkim trzeci tom, będę pamiętał naprawdę długo.
Reasumując, "Ścieżka ocalenia" to ostatni tom serii Antilia, która zyskała bardzo dużą popularność głównie wśród młodzieży, ale także wśród szerszego grona czytelników. Kontynuacja niezwykłej historii Niny, która z biegiem dni stała się królową jednej z planet w Galaktyce, powróciła z podwójną siłą. Muszę przyznać, że nawet się tego nie spodziewałem i było to dla mnie niezwykłym zaskoczeniem. Twoją wyobraźnię zasypią dwie tony zaskoczenia, pięć ton wspaniałej przygody oraz ogromna lawina pomysłowości i nieprzewidywalności. Serdecznie polecam wszystkim całą serię, żeby zobaczyć niezwykły postęp i pracę autorki, która włożyła w Antilię całe serce. Polecam!
Ostatnia próba.
To już ostatnia część trylogii Antilia. To tutaj kończy się nasza przygoda z Niną, Nickiem, Christianem, Kaylen i innymi bohaterami powieści. W tej części odpowiemy sobie na wszystkie pytania, rozwiążemy wszystkie zagadki i poznamy całą prawdę. Z wielkim bólem muszę przyznać, że dla mnie trzy części to mało. Autorka rozkręcała się przez całą trylogię i „Ścieżką ocalania” udowodniła, że w Polsce są autorzy,
(...)
którzy potrafią stworzyć fantastykę z najwyższej półki.
„Czułam się jak układanka, w której brakowało zbyt wielu elementów. Z każdym dniem, z każdą nową decyzją traciłam kolejny, cenny dla mnie kawałek.” Nina staje przed najtrudniejszą decyzją w swoim życiu - urodzić dziecko, czy zgładzić je, by chronić Wszechświat. Wie, że gdy urodzi, Zło będzie chciało przejąć ciało jej dziecka, by zawładnąć wszystkimi planetami. Ale ona nosi pod sercem niewinną istotę, która ma prawo do życia. Nina postanawia urodzić i walczyć ze Złem. Wie, że może liczyć na swoich najbliższych przyjaciół. Wciąż kocha Nicka, jednak tak bardzo go zraniła. Czy Nick będzie w stanie jej wybaczyć? Czy dziecko urodzi się zdrowe i nieprzesiąknięte złem? Czy walka ze Złem zakończy się sukcesem? Czy Nina zamieszka z ojcem dziecka, królem viperów? Czy jej misja ma szansę powodzenia?
Czytając „Ścieżkę ocalenia” w głowie pojawiają się pytanie za pytaniem. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, znajdujemy na nie odpowiedzi, jednak to nie przeszkadza rodzić się nowym pytaniom. Książka jest przepełniona tajemnicą i nieprzewidywalnością. Nieprzewidywalność to coś co lubię najbardziej. Nie ma nic lepszego niż powieść, w której nie da się przewidzieć faktów, a co najważniejsze zakończenia. Taka jest właśnie "Ścieżka ocalenia". Gdy już myślimy, że znamy daną sytuację, domyślamy się kto stoi za intrygą wtedy następuje niespodziewany zwrot akcji. Autorka doskonale manipuluje nami i przedstawia zaskakujące fakty, których nie spodziewamy się do ostatniej chwili.
Bohaterowie „Ścieżki ocalenia” są bardzo dobrze wykreowani. Są to barwne, pełne humoru i emocji postacie. Pojawiają się nowi, równie intrygujący jak pozostali, bohaterowie. Książka pisana jest z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów - Niny i Nicka. To nowe rozwiązanie, które autorka wprowadziła dopiero w tym tomie. Ja uwielbiam narrację pierwszoosobową. Dzięki niej poznajemy dokładnie uczucia i myśli jakimi kierują się bohaterowie. Teraz poznajemy bardziej Nicka, który jest jedną z najważniejszych postaci w książce.
„Miłość to dar, nie kara. Bywa trudna, ale tylko głupcy rezygnują z niej, gdy pojawią się problemy.” W książce nie brakuje wątków miłosnych. Przez cały czas mamy do czynienia z miłością pomiędzy Niną a Nickiem. Jest to trudna miłość. Życie rzuca im kłody pod nogi przy każdej nadążającej się okazji. Nina swoim zachowaniem mocno zraniła uczucia swojego strażnika. Jednak tych dwoje nie może o sobie zapomnieć. Do czego posunie się Nick by zapomnieć o Ninie? A może jeszcze tych dwoje ma szansę na bycie razem, na szczęście?
„Czasem lepiej zaakceptować ból i smutek niż z nimi walczyć.” „Ścieżka ocalenia” przepełniona jest emocjami. Dla mnie był to prawdziwy rollercoaster emocji. Od skrajnie wrażliwych, smutnych, prowadzących do łez do bardzo śmiesznych, przepełnionych pozytywna dawką humoru. Bardzo mi się podobały przezabawne dialogi między bohaterami, te ich docinki. Zdarzały się też momenty, w których popłynęła łezka, jednak powieści przepełnione emocjami są zawsze zapamiętywane na dłużej. I tak też będzie w przypadku „Ścieżki ocalenia” - jestem pewna, że zapamiętam tę część, jak i całą serię na bardzo, bardzo długo.
Książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. W życiu nie przypuszczałabym, że tak zakończy się trylogia Antilii. Trochę żałuję, że to koniec tej serii. Chciałabym przeczytać o dalszych losach mieszkańców Mandory, jednak wiem, że co za dużo to nie zdrowo. Autorka stworzyła znakomite zakończenie i całą serią otworzyła nową furtkę dla polskiej fantastyki. „Ścieżka ocalenia” to zdecydowanie najlepsza część trylogii. Szczerze polecam ostatnią część ale również całą trylogię. Jeśli ktoś ma jakieś opory przed polską twórczością, zapewniam, że po przeczytaniu Antilii, te obawy miną. Pani Ewa Seno ma talent, który przelewa na papier i dzięki temu mamy powieść o jakiej marzy nie jeden pisarz. Czekam na nowe pomysły autorki, bo wiem, że nie zawiedzie mojego zaufania.
Po pierwsze muszę przyznać, że sam widok książki przyprawił mnie o dreszcze, bowiem jest ona naprawdę pokaźnych rozmiarów i obawiałem się, że jeśli będzie to kontynuacja interesującej serii w stylu paranormal romance, to nie dotrwam do końca, bo po prostu tego nie zniosę. Cóż, zawsze zastanawia mnie to, czemu autorzy wplatają miłość w tak dużych ilościach do książki, kiedy fabuła i akcja są o wiele bardziej intrygujące i wciągające, a czytelnik zamiast przeżywać dalej przygodę w świecie zaczarowanych istot, towarzyszy niezdecydowanemu uczuciu, które wręcz irytuje. Wtedy powieść znacznie traci na znaczeniu, bynajmniej w moim odczuciu, gdyż czytałem wiele książek, w których miłość była wyraźnie przedstawiona, aczkolwiek nie wchodziła w paradę biegnącej fabule i czytanie o niej nie zajmowało 200 stron książki. Rozumiem, że niektórzy lubią czytać o miłości w tak zawiłej sytuacji, ale w moim przypadku działa to odpychająco. Tak zdarzyło się w "Tatuażu z lilią", który mimo niezwykłej historii wplątanej w wir teraźniejszości i fantastyki trochę mnie znudził przedstawionymi uczuciami głównej bohaterki. Dlatego też bardzo obawiałem się o przygody Niny w ostatnim tomie, jednak moje oczekiwania, dzięki Bogu, się sprawdziły. Już od samego początku, gdy powoli wgłębiałem się w kontynuację powieści, poczułem, że jest ona znacznie inna, różni się od swoich towarzyszek w dużym stopniu. Sama postać głównej bohaterki, która wcześniej przez niezdecydowanie działała mi na nerwy, teraz przeszła ogromną metamorfozę. Stała się odważna, pewna siebie i przede wszystkim zdecydowana. Nina(bądź Antilia) stała się prawdziwą przywódczynią z krwi i kości, która działa, działa i jeszcze raz działa, a nie ślęczy na łóżku i płacze, bo nie wie, co ma zrobić. W "Ścieżce ocalenia" mamy prawdziwą okazję towarzyszyć Antilii, kiedy ta jest w ciąży i śledzić jej uczucia oraz przemyślenia. To bardzo duże zaskoczenie, bo jeszcze nigdy w książce nie spotkałem się z taką sytuacją, gdy kobieta w stanie błogosławionym ma walczyć ze złem. Byłem bardzo ciekaw jak autorka pogodziła te dwie rzeczy i znów mnie zamurowało pomysłowością oraz niesamowitym wyczuciem fabuły. Widać, że Ewa Seno bardzo się postarała i obmyśliła szczegółowo każdy element, by potem zasypać czytelnika lawiną intryg i uwięzić go w gęstej akcji. Cóż, mogłoby się wydawać, że co za dużo, to nie zdrowo, jednak w moim przypadku było tak, iż po prostu chłonąłem dokładnie wszystko, co autorka podała mi jak na talerzu i wciąż było mi mało. Najgorszym problemem był dla mnie brak czasu, więc czasami czytałem pozycję na raty i bardzo tego żałowałem, bo chciałem ją "pożreć" od razu. "Ścieżkę ocalenia" spokojnie więc można porównać do ruchomych piasków, jak raz spróbujesz do niej wejść, ona wciągnie cię całego i wypuści z objęć dopiero na koniec. Cóż, przyznaję, że miałem do tej książki ogromne wymagania, bo ogólny pomysł na historię bardzo mi się spodobał, ale czegoś takiego się nie spodziewałem. Z ciekawości zacząłem zaznaczać te sytuacje, które po prostu przypadły mi do gustu i dokładnie jest ich aż 20. Każda sytuacja, którą Nina zbliżała się do wyzwolenia świata od zła, miała niezwykły urok i przede wszystkim pomysł, które wabią czytelników jak światło ćmę. A zakończenie to według mnie idealne zwieńczenie całej historii w tak niezwykły sposób, że naprawdę chylę czoła autorce, która sprawiła, iż poczułem, że seria tą, a przede wszystkim trzeci tom, będę pamiętał naprawdę długo.
Reasumując, "Ścieżka ocalenia" to ostatni tom serii Antilia, która zyskała bardzo dużą popularność głównie wśród młodzieży, ale także wśród szerszego grona czytelników. Kontynuacja niezwykłej historii Niny, która z biegiem dni stała się królową jednej z planet w Galaktyce, powróciła z podwójną siłą. Muszę przyznać, że nawet się tego nie spodziewałem i było to dla mnie niezwykłym zaskoczeniem. Twoją wyobraźnię zasypią dwie tony zaskoczenia, pięć ton wspaniałej przygody oraz ogromna lawina pomysłowości i nieprzewidywalności. Serdecznie polecam wszystkim całą serię, żeby zobaczyć niezwykły postęp i pracę autorki, która włożyła w Antilię całe serce. Polecam!
To już ostatnia część trylogii Antilia. To tutaj kończy się nasza przygoda z Niną, Nickiem, Christianem, Kaylen i innymi bohaterami powieści. W tej części odpowiemy sobie na wszystkie pytania, rozwiążemy wszystkie zagadki i poznamy całą prawdę. Z wielkim bólem muszę przyznać, że dla mnie trzy części to mało. Autorka rozkręcała się przez całą trylogię i „Ścieżką ocalania” udowodniła, że w Polsce są autorzy, (...) którzy potrafią stworzyć fantastykę z najwyższej półki.
„Czułam się jak układanka, w której brakowało zbyt wielu elementów. Z każdym dniem, z każdą nową decyzją traciłam kolejny, cenny dla mnie kawałek.” Nina staje przed najtrudniejszą decyzją w swoim życiu - urodzić dziecko, czy zgładzić je, by chronić Wszechświat. Wie, że gdy urodzi, Zło będzie chciało przejąć ciało jej dziecka, by zawładnąć wszystkimi planetami. Ale ona nosi pod sercem niewinną istotę, która ma prawo do życia. Nina postanawia urodzić i walczyć ze Złem. Wie, że może liczyć na swoich najbliższych przyjaciół. Wciąż kocha Nicka, jednak tak bardzo go zraniła. Czy Nick będzie w stanie jej wybaczyć? Czy dziecko urodzi się zdrowe i nieprzesiąknięte złem? Czy walka ze Złem zakończy się sukcesem? Czy Nina zamieszka z ojcem dziecka, królem viperów? Czy jej misja ma szansę powodzenia?
Czytając „Ścieżkę ocalenia” w głowie pojawiają się pytanie za pytaniem. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, znajdujemy na nie odpowiedzi, jednak to nie przeszkadza rodzić się nowym pytaniom. Książka jest przepełniona tajemnicą i nieprzewidywalnością. Nieprzewidywalność to coś co lubię najbardziej. Nie ma nic lepszego niż powieść, w której nie da się przewidzieć faktów, a co najważniejsze zakończenia. Taka jest właśnie "Ścieżka ocalenia". Gdy już myślimy, że znamy daną sytuację, domyślamy się kto stoi za intrygą wtedy następuje niespodziewany zwrot akcji. Autorka doskonale manipuluje nami i przedstawia zaskakujące fakty, których nie spodziewamy się do ostatniej chwili.
Bohaterowie „Ścieżki ocalenia” są bardzo dobrze wykreowani. Są to barwne, pełne humoru i emocji postacie. Pojawiają się nowi, równie intrygujący jak pozostali, bohaterowie. Książka pisana jest z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów - Niny i Nicka. To nowe rozwiązanie, które autorka wprowadziła dopiero w tym tomie. Ja uwielbiam narrację pierwszoosobową. Dzięki niej poznajemy dokładnie uczucia i myśli jakimi kierują się bohaterowie. Teraz poznajemy bardziej Nicka, który jest jedną z najważniejszych postaci w książce.
„Miłość to dar, nie kara. Bywa trudna, ale tylko głupcy rezygnują z niej, gdy pojawią się problemy.” W książce nie brakuje wątków miłosnych. Przez cały czas mamy do czynienia z miłością pomiędzy Niną a Nickiem. Jest to trudna miłość. Życie rzuca im kłody pod nogi przy każdej nadążającej się okazji. Nina swoim zachowaniem mocno zraniła uczucia swojego strażnika. Jednak tych dwoje nie może o sobie zapomnieć. Do czego posunie się Nick by zapomnieć o Ninie? A może jeszcze tych dwoje ma szansę na bycie razem, na szczęście?
„Czasem lepiej zaakceptować ból i smutek niż z nimi walczyć.” „Ścieżka ocalenia” przepełniona jest emocjami. Dla mnie był to prawdziwy rollercoaster emocji. Od skrajnie wrażliwych, smutnych, prowadzących do łez do bardzo śmiesznych, przepełnionych pozytywna dawką humoru. Bardzo mi się podobały przezabawne dialogi między bohaterami, te ich docinki. Zdarzały się też momenty, w których popłynęła łezka, jednak powieści przepełnione emocjami są zawsze zapamiętywane na dłużej. I tak też będzie w przypadku „Ścieżki ocalenia” - jestem pewna, że zapamiętam tę część, jak i całą serię na bardzo, bardzo długo.
Książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. W życiu nie przypuszczałabym, że tak zakończy się trylogia Antilii. Trochę żałuję, że to koniec tej serii. Chciałabym przeczytać o dalszych losach mieszkańców Mandory, jednak wiem, że co za dużo to nie zdrowo. Autorka stworzyła znakomite zakończenie i całą serią otworzyła nową furtkę dla polskiej fantastyki. „Ścieżka ocalenia” to zdecydowanie najlepsza część trylogii. Szczerze polecam ostatnią część ale również całą trylogię. Jeśli ktoś ma jakieś opory przed polską twórczością, zapewniam, że po przeczytaniu Antilii, te obawy miną. Pani Ewa Seno ma talent, który przelewa na papier i dzięki temu mamy powieść o jakiej marzy nie jeden pisarz. Czekam na nowe pomysły autorki, bo wiem, że nie zawiedzie mojego zaufania.