A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu¬ Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia - kobieta nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście - nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka! Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym, za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić, by w nich uwierzyła? Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, romans, a przede wszystkim - solidna dawka humoru! [źródło opisu: www.gwfoksal.pl ]
Nie sposób nie dostrzec w polskiej literaturze popularnej wielkiego renesansu słowiańskości. Podoba mi się ten trend i z radością sięgam po kolejne książki, oparte na motywach lub trochę choć nawiązujące do naszej rodzimej mitologii, podań i obyczajów, sięgających korzeniami czasów przedchrześcijańskich. Z tego powodu zainteresowałam się „Szeptuchą” Katarzyny Bereniki Miszczuk. Autorkę znam z kilku poprzednich powieści: świetnych „Wilka” i „Wilczycy”,
(...)no i nieco mniej udanej „Pustułki”. Najnowsza książka przypadła mi do gustu najbardziej. Rzecz dzieje się w utopijnej monarchii, której legendarny władca, Mieszko I, nigdy chrztu nie przyjął. Na tronie Królestwa Polskiego zasiada aktualnie Mieszko XII, wiara w dawnych bogów jest oficjalną religią, a wszelaki zabobon kwitnie w najlepsze. Gosia ( oficjalnie: Gosława Brzózka ), zdeklarowana ateistka, właśnie ukończyła studia medyczne. Czeka ją jeszcze obowiązkowy roczny staż u wiejskiej szeptuchy, po którym ma ostatecznie zdecydować o swojej specjalizacji ( lekarz medycyny czy szeptucha ). Ostatnią rzeczą o jakiej marzy Gosia jest etat wiejskiej czarownicy, ale…jak mus to mus! Dziewczyna postanawia jakoś się przemęczyć, tym bardziej, że zamieszka w Kaliszu ze swą urodziwą i przebojową przyjaciółką Sławą, a do szeptuchy będzie codziennie dojeżdżać własnym autem. Z kolei sama nauczycielka, Jarogniewa, zwana Babą Jagą, okazuje się być kobietą całkiem do rzeczy. Dość sceptycznie nastawiona Gosława weźmie zatem udział w świątecznych orgiach z okazji Jarych Godów i Zielonych Świątek, będzie zamawiać choroby i wykopywać amulety późną nocą na rozstaju dróg, bo...okaże się, że było warto.Poza tym u miejscowego żercy uczy się właśnie na kapłana pewien młodzian, obok którego nie sposób przejść obojętnie: tajemniczy, fascynujący i – jak się wkrótce ma okazać - niebezpieczny Mieszko sprawia, że serce dziewczyny zaczyna bić szybciej. Niestety, nic w życiu łatwe nie jest, zwłaszcza, kiedy to bogowie postanawiają sprawić, by Gosia w nich uwierzyła, a w jej życie bezpardonowo wkraczają istoty z ludowych podań. Na dokładkę jest jeszcze mityczny kwiat paproci, którego zerwanie jest przeznaczeniem głównej bohaterki. A chętnych do zaopiekowania się magicznym zielem jest wielu. Swoje propozycje ( niekiedy w dość drastycznej formie ) składają Gosi : Veles, Świętowit…i ktoś jeszcze. Z kim i na jakich zasadach zawrze pakt dziewczyna – tego Wam nie zdradzę. Mogę powiedzieć jedynie, że cały ateizm Gosi czort porwie, a Wy podczas lektury ubawicie się serdecznie. I być może – tak jak ja – z niecierpliwością będziecie czekać kolejnej części cyklu „Kwiat Paproci”.
To moje pierwsze spotkanie z Eco typu literaturą bo głównie sięgam po thrillery, kryminały czy książki wywiady. Sięgnęłam po nią z polecenia. Ku mojemu zaskoczeniu spodobała mi się i mam ochotę sięgnąć po kolejne. Książka choć dość grubą to czyta się ją bardzo szybko. Jedyny minus to trochę denerwująca mnie postać Gocławy no ale jak to w życiu tak i w książkach nie do wszystkich musimy pałać wielką sympatią. 😉
Dobra bajeczka dla osób dorosłych...
Pełna recenzja: [link]
Nie zastanawialiście się kiedyś jakby to było, gdyby Mieszko I nie przyjął Chrztu? Ba! Gdyby wszystkie słowiańskie bóstwa, boginki, demony i zjawy były naprawdę częścią naszego świata, a ich ulubionymi zabawkami byliby oddający im cześć ludzie? Właśnie taką rzeczywistość i żądnych krwi bogów odnajdziecie w „Szeptusze”. Gosia, a właściwie Gosława to 25-letnia absolwentka medycyny marząca o zawrotnej karierze lekarza.
(...)Standardy zawodu wymagają jednak, aby przyszła pani doktor odbyła roczny staż u szeptuchy – kobiety, której bliżej do zielarki niż lekarza, oraz która częściej stosuje w swoim leczeniu zabobony i porzekadła, niż prawdziwą medycynę. W ten sposób Gosia trafia na znienawidzoną wieś, pewna iż najbliższy rok będzie pełen nudy i robactwa. Bardziej mylić się nie mogła! Okazuje się, że wokół niej wręcz roi się od istot magicznych oraz, że niemal wszyscy bogowie na swojej liście rzeczy do zrobienia mają spotkanie właśnie z nią. Wszystko za sprawą pewnych umiejętności, które łaskawie postanowiły się objawić, wcale nie ku zachwytowi Gosi. Jakby tego było mało na jej drodze staje Mieszko – przystojny pomocnik miejscowego kapłana i nikt nie zna jego zamiarów… Jeżeli to nie zachęca Was do sięgnięcia po tę lekturę, z chęcią odpowiem na pytanie dlaczego moim zdaniem „Szeptucha” to jedna z najbardziej wciągających powieści jakie czytałam. Jej niezaprzeczalnym atutem jest umiejętne kreowanie postaci – nie są to żmudne, długie i rozwlekłe opisy charakterów, lecz równocześnie nie są one sprowadzone zaledwie do barwy włosów lub oczu bohatera. Katarzyna Berenika Miszczuk potrafi w znakomity sposób wypośrodkować wszelkie opisy tak, by nie znudzić czytelnika, a jednocześnie wprowadzić go w opisywany świat tak, by znakomicie mógł się odnaleźć w roli jednej z postaci. Dodatkowym i ogromnym walorem powieści jest nuta oryginalności – czyli wykorzystanie do kreacji świata przedstawionego mitologii słowiańskiej – nie greckiej, nie egipskiej i nie rzymskiej – tylko naszej rodzimej, z której wywodzi się wiele polskich, nadal obecnych tradycji. Muszę przyznać, że możliwość zapoznania się z tym kawałkiem naszej kultury sprawiła mi ogromną radość oraz zaciekawiła na tyle, aby sprawdzić czy wykorzystane motywy są zgodne z samą mitologią. Weryfikacja okazała się pozytywna, co moim zdaniem jest kolejnym mocnym punktem powieści. Wszystko sporządzone w stylu fantasy, który chwilami jest na tyle przerażający, że nadaje powieści pewnych elementów grozy. Dodajmy do tego nutkę humoru oraz niespodziewanych zwrotów akcji i mamy gotowy przepis na rewelacyjną powieść. Świat, który prezentuje Katarzyna Berenika Miszczuk to świat, w którym chciałabym żyć! Polecam, Aleksandra Barczyk, MBP w Skawinie
Dla mnie to bzdety .Bajka dla dorosłych.
Jest to pierwszy tom cyklu,, Kwiat paproci ".Główną bohaterką jest dwudziestoczteroletnia Gosia,właśnie ukończyła medycynę i musi odbyć roczny staż u szeptuchy. Jedzie więc do wsi Bieliny. Muszę dodać że Polska za czasów Mieszka l nie przyjęła chrztu więc tym bardziej na wsi jest pełno zabobonów, obrzędów i wiary w różnych bogów. Co spotka Gosię na miejscu? Oj,bardzo dużo. Pozna szeptuche -Baba Jage, wróża Mszczuja i jego praktykanta Mieszka w którym się totalnie zakochuje.
(...) Nawet się nie spodziewa że pozna największych bogów którzy będą coś od niej chcieć, ponieważ Gosia musi wypełnić swoje dziedzictwo... A do tego wszystkiego jej najbliższe osoby w tym przyjaciółka Sława oraz Mieszko nie są dokładnie tym za kogo się podawają. Książkę czyta się szybko jest idealna na letnie wieczory. Zabawna,magiczna z romansem w tle.
"Szeptucha" jest powieścią, która łączy w sobie cechy romansu i fantastyki . Choć za pierwszym gatunkiem nie przepadam, książka ujęła mnie kreacją świata przedstawionego. Autorka miała ciekawy pomysł, polegający na osadzeniu losów głównej bohaterki (i zarazem narratorki) w alternatywnej historii Polski. Opisywana rzeczywistość jest bowiem konsekwencją decyzji Mieszka I, który w ubiegłym tysiącleciu postanowił nie przyjmować chrztu.
(...)W tym świecie obywatele obchodzą zatem Noc Kupały zamiast Nocy Świętojańskiej, Jare Gody zamiast Wielkanocy itp. Wyjątkowość tego świata jednak nie polega wyłącznie na tym, iż Polacy wyznają pradawną wiarę, ale – jak się z czasem okazuje – istoty z kart mitologii słowiańskiej tutaj istnieją naprawdę.
Nie sądziłam, że opowieść o niechrześcijańskiej Polsce tak mnie urzeknie. Świetny język i historia, która wciąga.
Katarzyna Berenika Miszczuk - cykl KWIAT PAPROCI cz. SZEPTUCHA cz. II NOC KUPAŁY Cz. I to przeurocza opowieść o młodej absolwentce Akademii Medycznej, która obowiązkowo musi odbyć roczny staż u wiejskiej szeptuchy. A w ogóle to akcja toczy się XXI wieku, ale ... ale nasze państwo jest Królestwem, jednym z bohaterów jest Ten MIESZKO / mający 1000 lat - nieśmiertelny/, państwo jest nowoczesne ze wszystkimi cudami techniki, elektroniki itp.
(...)Mieszko nie przyjął chrztu i dlatego wiara w słowiańskich bogów jest podstawą. I w ten cały świat wierzeń w szeptuchy, wróże, strzygi, rusałki i wiele innych dla nas baśniowych postaci - wchodzi Gosia / podobno racjonalistka - ha, ha/, od której wszyscy oczekują...... czego? A to już poczytajcie sami. Czyta się przecudnie. Czytając, bawimy się świetnie perypetiami Gosławy Brzóski lekarki, ale i pragmatycznej hipochondryczki, żyjącej niby to współcześnie w dobie motoryzacji, komputerów i portali społecznościowych.
Pierwsze strony przyprawiają o lekki zawrót głowy - bo jak to? niby akcja rozgrywa się w XXI wieku, ale Polska jest krajem pogańskim. Niby bohaterzy mają komputery, komórki i internet, ale wierzą w rusałki i leczą się u szaptuchy... Jednak to niecodzienne zestawienie daje naprawdę dobry efekt, a książkę czyta się z dużą przyjemnością.
Pomimo iż przez 3/4 powieści główna bohaterka mnie strasznie irytowała, książka wciąga i bardzo chętnie sięgnę po kolejne tomy :)
Szeptucha to pierwszy tom serii Kwiat paproci autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Akcja dzieje się w pogańskiej współczesnej Polsce. Jest to kraj, który wierzy w pogańskich bogów, gdyż Mieszko I nie przyjął chrztu. Na ulicach można spotkać patrole policyjne na koniach, obchodzi się dziady, a nie dzień Wszystkich Świętych, Noc kupały, Jare święto itp. Główna bohaterka to Gosława Brzózka, zwana Gosią, a kroku dotrzymuje jej Mieszko oraz szeptucha,
(...)jej nauczycielka. Gosia chce zostać lekarzem i nie wierzy w praktyki szeptuchy. Uważa, że to tylko zabobony. Na jej nieszczęście musi odbyć praktyki u jednej z nich w Bielinach, które załatwiła jej przyjaciółka. Jak później się okazało to była ta sama szeptucha, którą polecała jej mama. Gosia jest hipochondryczką. Boi się wszelkich owadów. Jej hipochondria zakrawa o paranoję, więc perspektywa przebywania tak długiego okresu czasu na wsi, blisko lasu, nie napawała ją optymizmem. Tylko jak Gosia sobie poradzi jako pomocnica szeptuchy w małej podkieleckiej wsi, gdzie leczy się przy pomocy wiary w bogów, skoro ona sama w nich nie wierzyła? Pomimo tego, a może dzięki temu, że Gosia nie wierzy w bogów, postanawiają oni jej dać znać, że jednak istnieją i mają się całkiem dobrze. W drodze do szeptuchy na pierwszy dzień praktyki poznaje Mieszka, wysokiego, fantastycznie zbudowanego, młodego mężczyznę i od razu się w nim zauroczyła. Pomógł jej dostać się do chaty szeptuchy, gdyż jej strój oraz obuwie były bardzo nieodpowiednie na wiejskie klimaty. Szpilki to raczej nie jest odpowiednie obuwie na pieszą wędrówkę pod górkę, a zwłaszcza, gdy będzie pracować cały dzień w chacie. W jej oczach kreował się na bohatera, choć miała co do niego wątpliwości. Główna bohaterka, jak okazuje się później, nie znalazła się w Bielinach przypadkowo. Wszystko ma swoją kolej. A tak się składa, że w rok przybycia głównej bohaterki do podkieleckiej wsi zbiega się z zakwitnięciem kwiatu paproci w Noc kupały. Co to dla Gosi oznacza? Jakie zadanie będzie musiała wykonać? Czy poradzi sobie z odpowiedzialnością, jaka nagle na nią spadnie? Gosia jest postacią bardzo sympatyczną, inteligentną oraz piękną. Jest bardzo barwna, choć bywały momenty w książce, w których jej hipochondria bywała dla mnie irytująca. Jednakże jej charakter oraz czyny wzbudzały we mnie sympatię do tej postaci. Bohaterka jest nowoczesną kobietą, która skończyła medycynę i jedyny sposób leczenia ludzi jaki uznaje, powinien odbywać się w szpitalach i przy pomocy lekarzy. Pomimo tego, że Gosia mnie więcej do ok 1/3 książki była irytująca to i tak zaskarbiła sobie u mnie sympatię. No i oczywiście chodzący heros, Mieszko, uczeń wieszcza. Symbol męstwa, walki i seksu. Oczywiście, że każda z nas chciałaby mieć takiego mężczyznę tylko dla siebie. Honorowy, męski, niezwyciężony i zawsze pomocny. Ratuje Gosie z kłopotów, w które lubi wpadać, przy tym niesamowicie śmieszy go jej strach przed owadami. Mieszko to postać bardzo tajemnicza na początku. Główną bohaterkę zastanawia fakt, iż wszyscy ją przed nim ostrzegają. Akcja książki, pomimo tego, że rozgrywa się na spokojnej oddalonej od zgiełku dużego miasta wsi, toczy się bardzo szybko i dynamicznie. Wizja Polski pogańskiej jest bardzo ciekawa, a w książce pani Miszczuk bardzo malowniczo ukazana. Wszystkie ludowe obrzędy i zwyczaje oczarowały mnie i niesamowicie pochłonęły. Fabuła nie jest skomplikowana. Jest niesamowicie wciągająca między innymi dzięki nadnaturalnym stworzeniom przedstawionym w powieści. Bohaterowie są bardzo dobrze przedstawieni. Każdy jest innym, nie ma powielających się cech. Każdy jest charakterystyczny. Gosia, Mieszko, szeptucha, Radowit, przyjaciółka Gosi z Kielc, a nawet pan Dareczek , hydraulik-utopiec, każdy jest inny, ale razem tworzą całkiem wesoła i interesującą gromadkę. Pomimo tej jednej wady, choć jest to tylko moje odczucie odnośnie bohaterki, książka niesamowicie mnie pochłonęła. Całkowicie zatraciłam się w historii rozgrywanej w tej małej wsi pośród pogańskich wierzeń, obrzędów i codziennego życia we wsi Bieliny. Myślę, że pomysł na Polskę pogańską w XXI wieku jest bardzo ciekawy, choć odrobinę brakowało mi opisów, jak nasz kraj ogólnie funkcjonuje w takiej wierze. Z chęcią i ogromną ciekawością sięgnęłam po kolejną część tej serii.
Zachęcona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po tę pozycję i... zachwytu brak. Tło bardzo ciekawe, słowiańska "mitologia" i wierzenia są niezwykle interesujące- ale przedstawione tutaj bardzo pobieżnie. Natomiast fabuła to romans dla młodzieży. Czyta się leciutko, dla 15-17 latek może być wciągające ;-)
Super się to czyta, naprawdę.
Szeptucha... Serio? Kim ona jest, czy to jakiś zawód czy przezwisko... Przeczytam, co mi szkodzi? I nie zaszkodziło.😏 Na początku sądziłam, że autorkę poniosła fantazja i utopce, południce i żertwy to brednie wyssane z palca. Jakież było moje zdziwienie gdy odkryłam, że cała seria została oparta o mitologię słowiańską, jakże mało rozpowszechnianą.
Świetnie poprawia humor.
Pierwsza z serii Kwiat paproci. Bardzo przyjemnie się czyta, ciekawa fabuła wprowadzająca nieco informacji o słowiańskich zwyczajach i historii Polski. Wciągnęła mnie, rozbawiła i zachęciła do przeczytania kolejnych części.
Lekka i dość przewidywalna opowieść miłosna, idealna dla odprężenia. Lektura raczej dla nastolatek. Plus za ciekawe słowiańskie akcenty.
Lekka, sympatyczna opowieść fantasy, kobieca, dobrze napisana, z pomysłem.
Ciekawa, podoba mi się powiązanie z mitologią słowiańską i lekki humor. Polecam
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Z tego powodu zainteresowałam się „Szeptuchą” Katarzyny Bereniki Miszczuk. Autorkę znam z kilku poprzednich powieści: świetnych „Wilka” i „Wilczycy”, (...) no i nieco mniej udanej „Pustułki”.
Najnowsza książka przypadła mi do gustu najbardziej.
Rzecz dzieje się w utopijnej monarchii, której legendarny władca, Mieszko I, nigdy chrztu nie przyjął. Na tronie Królestwa Polskiego zasiada aktualnie Mieszko XII, wiara w dawnych bogów jest oficjalną religią, a wszelaki zabobon kwitnie w najlepsze. Gosia ( oficjalnie: Gosława Brzózka ), zdeklarowana ateistka, właśnie ukończyła studia medyczne. Czeka ją jeszcze obowiązkowy roczny staż u wiejskiej szeptuchy, po którym ma ostatecznie zdecydować o swojej specjalizacji ( lekarz medycyny czy szeptucha ). Ostatnią rzeczą o jakiej marzy Gosia jest etat wiejskiej czarownicy, ale…jak mus to mus! Dziewczyna postanawia jakoś się przemęczyć, tym bardziej, że zamieszka w Kaliszu ze swą urodziwą i przebojową przyjaciółką Sławą, a do szeptuchy będzie codziennie dojeżdżać własnym autem. Z kolei sama nauczycielka, Jarogniewa, zwana Babą Jagą, okazuje się być kobietą całkiem do rzeczy. Dość sceptycznie nastawiona Gosława weźmie zatem udział w świątecznych orgiach z okazji Jarych Godów i Zielonych Świątek, będzie zamawiać choroby i wykopywać amulety późną nocą na rozstaju dróg, bo...okaże się, że było warto.Poza tym u miejscowego żercy uczy się właśnie na kapłana pewien młodzian, obok którego nie sposób przejść obojętnie: tajemniczy, fascynujący i – jak się wkrótce ma okazać - niebezpieczny Mieszko sprawia, że serce dziewczyny zaczyna bić szybciej.
Niestety, nic w życiu łatwe nie jest, zwłaszcza, kiedy to bogowie postanawiają sprawić, by Gosia w nich uwierzyła, a w jej życie bezpardonowo wkraczają istoty z ludowych podań. Na dokładkę jest jeszcze mityczny kwiat paproci, którego zerwanie jest przeznaczeniem głównej bohaterki. A chętnych do zaopiekowania się magicznym zielem jest wielu. Swoje propozycje ( niekiedy w dość drastycznej formie ) składają Gosi : Veles, Świętowit…i ktoś jeszcze. Z kim i na jakich zasadach zawrze pakt dziewczyna – tego Wam nie zdradzę.
Mogę powiedzieć jedynie, że cały ateizm Gosi czort porwie, a Wy podczas lektury ubawicie się serdecznie. I być może – tak jak ja – z niecierpliwością będziecie czekać kolejnej części cyklu „Kwiat Paproci”.
Książka choć dość grubą to czyta się ją bardzo szybko. Jedyny minus to trochę denerwująca mnie postać Gocławy no ale jak to w życiu tak i w książkach nie do wszystkich musimy pałać wielką sympatią. 😉
Właśnie taką rzeczywistość i żądnych krwi bogów odnajdziecie w „Szeptusze”.
Gosia, a właściwie Gosława to 25-letnia absolwentka medycyny marząca o zawrotnej karierze lekarza. (...) Standardy zawodu wymagają jednak, aby przyszła pani doktor odbyła roczny staż u szeptuchy – kobiety, której bliżej do zielarki niż lekarza, oraz która częściej stosuje w swoim leczeniu zabobony i porzekadła, niż prawdziwą medycynę. W ten sposób Gosia trafia na znienawidzoną wieś, pewna iż najbliższy rok będzie pełen nudy i robactwa. Bardziej mylić się nie mogła! Okazuje się, że wokół niej wręcz roi się od istot magicznych oraz, że niemal wszyscy bogowie na swojej liście rzeczy do zrobienia mają spotkanie właśnie z nią. Wszystko za sprawą pewnych umiejętności, które łaskawie postanowiły się objawić, wcale nie ku zachwytowi Gosi. Jakby tego było mało na jej drodze staje Mieszko – przystojny pomocnik miejscowego kapłana i nikt nie zna jego zamiarów… Jeżeli to nie zachęca Was do sięgnięcia po tę lekturę, z chęcią odpowiem na pytanie dlaczego moim zdaniem „Szeptucha” to jedna z najbardziej wciągających powieści jakie czytałam.
Jej niezaprzeczalnym atutem jest umiejętne kreowanie postaci – nie są to żmudne, długie i rozwlekłe opisy charakterów, lecz równocześnie nie są one sprowadzone zaledwie do barwy włosów lub oczu bohatera. Katarzyna Berenika Miszczuk potrafi w znakomity sposób wypośrodkować wszelkie opisy tak, by nie znudzić czytelnika, a jednocześnie wprowadzić go w opisywany świat tak, by znakomicie mógł się odnaleźć w roli jednej z postaci.
Dodatkowym i ogromnym walorem powieści jest nuta oryginalności – czyli wykorzystanie do kreacji świata przedstawionego mitologii słowiańskiej – nie greckiej, nie egipskiej i nie rzymskiej – tylko naszej rodzimej, z której wywodzi się wiele polskich, nadal obecnych tradycji. Muszę przyznać, że możliwość zapoznania się z tym kawałkiem naszej kultury sprawiła mi ogromną radość oraz zaciekawiła na tyle, aby sprawdzić czy wykorzystane motywy są zgodne z samą mitologią. Weryfikacja okazała się pozytywna, co moim zdaniem jest kolejnym mocnym punktem powieści. Wszystko sporządzone w stylu fantasy, który chwilami jest na tyle przerażający, że nadaje powieści pewnych elementów grozy. Dodajmy do tego nutkę humoru oraz niespodziewanych zwrotów akcji i mamy gotowy przepis na rewelacyjną powieść.
Świat, który prezentuje Katarzyna Berenika Miszczuk to świat, w którym chciałabym żyć!
Polecam, Aleksandra Barczyk, MBP w Skawinie
Nawet się nie spodziewa że pozna największych bogów którzy będą coś od niej chcieć, ponieważ Gosia musi wypełnić swoje dziedzictwo...
A do tego wszystkiego jej najbliższe osoby w tym przyjaciółka Sława oraz Mieszko nie są dokładnie tym za kogo się podawają.
Książkę czyta się szybko jest idealna na letnie wieczory. Zabawna,magiczna z romansem w tle.
Czytając, bawimy się świetnie perypetiami Gosławy Brzóski lekarki, ale i pragmatycznej hipochondryczki, żyjącej niby to współcześnie w dobie motoryzacji, komputerów i portali społecznościowych.
Akcja dzieje się w pogańskiej współczesnej Polsce. Jest to kraj, który wierzy w pogańskich bogów, gdyż Mieszko I nie przyjął chrztu. Na ulicach można spotkać patrole policyjne na koniach, obchodzi się dziady, a nie dzień Wszystkich Świętych, Noc kupały, Jare święto itp.
Główna bohaterka to Gosława Brzózka, zwana Gosią, a kroku dotrzymuje jej Mieszko oraz szeptucha, (...) jej nauczycielka.
Gosia chce zostać lekarzem i nie wierzy w praktyki szeptuchy. Uważa, że to tylko zabobony. Na jej nieszczęście musi odbyć praktyki u jednej z nich w Bielinach, które załatwiła jej przyjaciółka. Jak później się okazało to była ta sama szeptucha, którą polecała jej mama.
Gosia jest hipochondryczką. Boi się wszelkich owadów. Jej hipochondria zakrawa o paranoję, więc perspektywa przebywania tak długiego okresu czasu na wsi, blisko lasu, nie napawała ją optymizmem.
Tylko jak Gosia sobie poradzi jako pomocnica szeptuchy w małej podkieleckiej wsi, gdzie leczy się przy pomocy wiary w bogów, skoro ona sama w nich nie wierzyła?
Pomimo tego, a może dzięki temu, że Gosia nie wierzy w bogów, postanawiają oni jej dać znać, że jednak istnieją i mają się całkiem dobrze.
W drodze do szeptuchy na pierwszy dzień praktyki poznaje Mieszka, wysokiego, fantastycznie zbudowanego, młodego mężczyznę i od razu się w nim zauroczyła. Pomógł jej dostać się do chaty szeptuchy, gdyż jej strój oraz obuwie były bardzo nieodpowiednie na wiejskie klimaty. Szpilki to raczej nie jest odpowiednie obuwie na pieszą wędrówkę pod górkę, a zwłaszcza, gdy będzie pracować cały dzień w chacie. W jej oczach kreował się na bohatera, choć miała co do niego wątpliwości.
Główna bohaterka, jak okazuje się później, nie znalazła się w Bielinach przypadkowo. Wszystko ma swoją kolej. A tak się składa, że w rok przybycia głównej bohaterki do podkieleckiej wsi zbiega się z zakwitnięciem kwiatu paproci w Noc kupały. Co to dla Gosi oznacza? Jakie zadanie będzie musiała wykonać? Czy poradzi sobie z odpowiedzialnością, jaka nagle na nią spadnie?
Gosia jest postacią bardzo sympatyczną, inteligentną oraz piękną. Jest bardzo barwna, choć bywały momenty w książce, w których jej hipochondria bywała dla mnie irytująca. Jednakże jej charakter oraz czyny wzbudzały we mnie sympatię do tej postaci.
Bohaterka jest nowoczesną kobietą, która skończyła medycynę i jedyny sposób leczenia ludzi jaki uznaje, powinien odbywać się w szpitalach i przy pomocy lekarzy.
Pomimo tego, że Gosia mnie więcej do ok 1/3 książki była irytująca to i tak zaskarbiła sobie u mnie sympatię. No i oczywiście chodzący heros, Mieszko, uczeń wieszcza. Symbol męstwa, walki i seksu. Oczywiście, że każda z nas chciałaby mieć takiego mężczyznę tylko dla siebie. Honorowy, męski, niezwyciężony i zawsze pomocny. Ratuje Gosie z kłopotów, w które lubi wpadać, przy tym niesamowicie śmieszy go jej strach przed owadami. Mieszko to postać bardzo tajemnicza na początku. Główną bohaterkę zastanawia fakt, iż wszyscy ją przed nim ostrzegają.
Akcja książki, pomimo tego, że rozgrywa się na spokojnej oddalonej od zgiełku dużego miasta wsi, toczy się bardzo szybko i dynamicznie. Wizja Polski pogańskiej jest bardzo ciekawa, a w książce pani Miszczuk bardzo malowniczo ukazana. Wszystkie ludowe obrzędy i zwyczaje oczarowały mnie i niesamowicie pochłonęły.
Fabuła nie jest skomplikowana. Jest niesamowicie wciągająca między innymi dzięki nadnaturalnym stworzeniom przedstawionym w powieści.
Bohaterowie są bardzo dobrze przedstawieni. Każdy jest innym, nie ma powielających się cech. Każdy jest charakterystyczny. Gosia, Mieszko, szeptucha, Radowit, przyjaciółka Gosi z Kielc, a nawet pan Dareczek , hydraulik-utopiec, każdy jest inny, ale razem tworzą całkiem wesoła i interesującą gromadkę.
Pomimo tej jednej wady, choć jest to tylko moje odczucie odnośnie bohaterki, książka niesamowicie mnie pochłonęła. Całkowicie zatraciłam się w historii rozgrywanej w tej małej wsi pośród pogańskich wierzeń, obrzędów i codziennego życia we wsi Bieliny. Myślę, że pomysł na Polskę pogańską w XXI wieku jest bardzo ciekawy, choć odrobinę brakowało mi opisów, jak nasz kraj ogólnie funkcjonuje w takiej wierze.
Z chęcią i ogromną ciekawością sięgnęłam po kolejną część tej serii.
Przeczytam, co mi szkodzi? I nie zaszkodziło.😏 Na początku sądziłam, że autorkę poniosła fantazja i utopce, południce i żertwy to brednie wyssane z palca. Jakież było moje zdziwienie gdy odkryłam, że cała seria została oparta o mitologię słowiańską, jakże mało rozpowszechnianą.