á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czy jest możliwe aby tęsknić do życia w Auschwitz? Czy zanim ktoś wymyślił syndrom sztokholmski nie powinno mówić się o syndromie oświęcimskim? Mam na myśli "kluby", w których spotykali się byli więźniowie by snuć opowieści o dobrych "Rycerkach i Rycerzach" Czy ma prawo - ludzkie, czy boskie prawo - czuć się lepszym ten, który się poddaje, (...) nie wchodzi w układy, nie chce walczyć o "życie za wszelką cenę"? Czy nie grzechem jest karanie się samemu za winy, których się właściwie nie popełniło?
Za autorką powtarzam pytanie "Kim są i kim byli, ludzie wciągnięci w służbę zbrodni." Jeśli byli zbrodniarzami to pewnie śpią spokojnie i bez wizji - nie maja bowiem poczucia winy i sumienia. "Cierpienia moralne przypisane są do małych i słabych, niech będzie policzone na dobro, to że cierpią" Autorka opisała obóz koncentracyjny w Auschwitz jako Kolonię Imperium Rycerzy Trupiej Czaszki - nowych Nibelungów. W Koloni jest więc Ulica, Rynek, Łaźnie, Skład Odzieży, Łąka. Więźniowie to Karły, które muszą zostać wytępione, aby powstało Nowe.
Inne porównanie to porównanie do kręgów w piekle Dantego, przechodzenie z kręgu do kręgu zmienia człowieka - więźnia.
Nie jest to łatwa tematyka, ale ważne jest abyśmy zawsze pamiętali...